06.09.2015


Zmarł Lech Szarowski 1951-2015

Uroczystości pogrzebowe rozpoczną się 9 września 2015r. (środa) o godz. 15:30 w Kaplicy przy cmentarzu w Brzeszczach


Lecha poznałem 30 lat temu, kiedy sam, krótko przed trzydziestką rozpoczynałem swoje życie naukowe w ośrodku PAN w Gołyszu. Profesjonalny, metodycznie świetnie przygotowany, pokazywał mi swój warsztat naukowy, a zajmował się wówczas badaniami odżywiania się karpi. Wiele godzin przegadanych o rybach, rybactwie, bioenergetyce, metodach naukowych, szybko minęło. Ja zostałem w Gołyszu na dłużej, Lech natomiast opuścił ośrodek, nie po to jednak, by po prostu odejść, lecz by sprawdzać się w samodzielności. Założenie to realizował konsekwentnie, bowiem przez wiele kolejnych lat prowadził Zakład Doświadczalny IRS w Zatorze, Przedsiębiorstwo Produkcji i Hodowli Ryb Słodkowodnych w Krakowie, gospodarstwo rybackie w Grojcu Adolfinie. Pracował w kilku gospodarstwach rybackich, po czym na krótko powrócił do Gołysza, by objąć stanowisko Dyrektora Zakładu Doświadczalnego Gospodarki Stawowej. Współtworzył zapisy obecnej Strategii Karp 2020. Wzajemne relacje Lecha i ryb nie dotyczyły jednak wyłącznie działań zawodowych. Był Lech także zapalonym wędkarzem, który cierpliwie wprowadzał mnie w arkana „mucharzenia”, czyli łowienia wiślanych pstrągów na sztuczne muchy, w których elaboracji był zresztą Lech mistrzem. Podczas naszych wypraw na pstrągi, lipienie, czy głowacice, niejeden raz doświadczałem wyjątkowej skuteczności Jego much. Miałem także przyjemność obserwować, jak w niełatwych warunkach, gdzieś nad rzeką, pod drzewem, majstrował najbardziej właściwe w chwilowych warunkach przynęty. Nie byłby jednak sobą, gdyby dla równowagi nie zajmował się czymś jeszcze, poza rybami. Był Lech bowiem także świetnym znawcą drzew i krzewów, profesjonalnym rzeczoznawcą w dziedzinie dendrologii. Jeżeli do powyższego dodać jeszcze pasję historyczną, gromadzenie starodruków i map, to i tak obraz nie będzie jeszcze pełen.

Jakże dziwne słowo „był”. Życie nie szczędziło Lechowi ani uniesień, ani dramatów. Śmierć zawsze przychodzi nie w porę, przedwcześnie. Także i tym razem. Pozostaje pamięć.

Mirosław Kuczyński