przez TI z ARiMR » Czw Paź 07, 2010 2:22 pm
Niespodziewanie TI z MRiRW zrzucił dziś doniczkę z parapetu 3 piętra swojego gmachu. - O co chodzi, zachodził w głowę TI z 5 piętra gmachu ARiMR, przecież dziś jest dzień nieparzysty. Musiało się stać coś nadzwyczajnego. TI pobiegł natychmiast na swoje stanowisko obserwacyjne, o którym nikt nie wiedział. Tajemnica trwa już od 2 lat. Wtedy remontowano to właściwe piętro. TI w pożyczonym uniformie pracownika firmy Warbudek, z maseczką przeciwpyłową na ustach, i okularami ochronnymi na oczach "dodatkowo wyremontował" kabinę toalety, ha, toalety nie byle jakiej, bo przylegajacej do gabinetu ćśśśś....Wiceprezesa... Podgórnika. Od tego dnia, gdy tylko chciał, zamykał się na "posiedzenie", stawał obunóż na muszli klozetowej , odsuwał 29. kafelek w 17. rzędzie, tuż pod sufitem i jego detektywistyczna dusza była doznawała omal orgazmu, była w raju!!! To nic, że był blisko gówna, ale ciekawość zwyciężała za każdym razem, gdy tam zdążał...Własnie w tej chwili przyłożywszy oko do specjalnego otworu, zerknął co dzieje się w gabinecie Wiceprezesa Podgórnika. - He, he, cóż za niespodzianka, - pomślał TI, na fotelu Wiceprezesa siedział sam najważniejszy Rolnik, a na krzesełkach obok - Prezes Bednarz i Wiceprezes Podgórnik. - No i co żeście zwojowali z tymi swoimi ulubionymi dyrektorkami od rybactwa, co? Kim my teraz jesteśmy, jeśli byle rybak trzyma nas teraz w szachu?! - teraz już nie wytrzymał i podniósł głos. - Po tym cyrku w Poznaniu media wymusiły na mnie spotkanie z tą grupą klaunów. - Szefie, nie możemy ani krok się cofnać, poszło już w Polskę, że za kilka dni mamy uruchomić I Pakiet wodno-środowiskowy, zresztą Szef obiecał to Prezesowi Siwkowi... - W dupę sobie wsadźcie tego Siwka, warknął Rolnik, wiedziałem, że jest chamem, ale teraz się okazało, że chamem niesłownym, a nienawidzę, żeby mnie ktoś w k...onia robił. - Wiecie, że nakablował na mnie do Prezydenta Bronka? Zresztą, nieważne, On już dla mnie nie istnieje. - Powiedzcie teraz jak spławić tych rybaków jutro. - No poradźcie coś teraz, skoro w styczniu nie umieliście, Gamonie, zamieścić pieprzonego wzoru pieprzonego sprawozdania na swojej pieprzonej www. - Rolnik wyraźnie przestał panować nad emocjami. Nagle poderwał się z fotela, wyjął telefon, rzucił w stronę słuchawki - Panie Józku, niech Pan odpala maszynę, zjeżdżam juz na poziom "O". - Tomek, - warknął w stronę Bednarza, weźcie się w garść, jutro o 8.00 meldujcie się u mnie z propozycjami . - A może , Szefie odwołać to spotkanie.....? - dalsze słowa zamarły na wyschniętych z emocji ustach Bednarza, jego wzrok spotkał się ze wzrokiem, a raczej piorunami lecącymi z oczu Rolnika, który trzasnąwszy drzwiami wyszedł energicznie.....Puk, puk, puk, czy ktoś tam zasłabł? - TI usłyszał głos kogoś z zewnątrz, kto chciał się dostać do toalety...
Niespodziewanie TI z MRiRW zrzucił dziś doniczkę z parapetu 3 piętra swojego gmachu. - O co chodzi, zachodził w głowę TI z 5 piętra gmachu ARiMR, przecież dziś jest dzień nieparzysty. Musiało się stać coś nadzwyczajnego. TI pobiegł natychmiast na swoje stanowisko obserwacyjne, o którym nikt nie wiedział. Tajemnica trwa już od 2 lat. Wtedy remontowano to właściwe piętro. TI w pożyczonym uniformie pracownika firmy Warbudek, z maseczką przeciwpyłową na ustach, i okularami ochronnymi na oczach "dodatkowo wyremontował" kabinę toalety, ha, toalety nie byle jakiej, bo przylegajacej do gabinetu ćśśśś....Wiceprezesa... Podgórnika. Od tego dnia, gdy tylko chciał, zamykał się na "posiedzenie", stawał obunóż na muszli klozetowej , odsuwał 29. kafelek w 17. rzędzie, tuż pod sufitem i jego detektywistyczna dusza była doznawała omal orgazmu, była w raju!!! To nic, że był blisko gówna, ale ciekawość zwyciężała za każdym razem, gdy tam zdążał...Własnie w tej chwili przyłożywszy oko do specjalnego otworu, zerknął co dzieje się w gabinecie Wiceprezesa Podgórnika. - He, he, cóż za niespodzianka, - pomślał TI, na fotelu Wiceprezesa siedział sam najważniejszy Rolnik, a na krzesełkach obok - Prezes Bednarz i Wiceprezes Podgórnik. - No i co żeście zwojowali z tymi swoimi ulubionymi dyrektorkami od rybactwa, co? Kim my teraz jesteśmy, jeśli byle rybak trzyma nas teraz w szachu?! - teraz już nie wytrzymał i podniósł głos. - Po tym cyrku w Poznaniu media wymusiły na mnie spotkanie z tą grupą klaunów. - Szefie, nie możemy ani krok się cofnać, poszło już w Polskę, że za kilka dni mamy uruchomić I Pakiet wodno-środowiskowy, zresztą Szef obiecał to Prezesowi Siwkowi... - W dupę sobie wsadźcie tego Siwka, warknął Rolnik, wiedziałem, że jest chamem, ale teraz się okazało, że chamem niesłownym, a nienawidzę, żeby mnie ktoś w k...onia robił. - Wiecie, że nakablował na mnie do Prezydenta Bronka? Zresztą, nieważne, On już dla mnie nie istnieje. - Powiedzcie teraz jak spławić tych rybaków jutro. - No poradźcie coś teraz, skoro w styczniu nie umieliście, Gamonie, zamieścić pieprzonego wzoru pieprzonego sprawozdania na swojej pieprzonej www. - Rolnik wyraźnie przestał panować nad emocjami. Nagle poderwał się z fotela, wyjął telefon, rzucił w stronę słuchawki - Panie Józku, niech Pan odpala maszynę, zjeżdżam juz na poziom "O". - Tomek, - warknął w stronę Bednarza, weźcie się w garść, jutro o 8.00 meldujcie się u mnie z propozycjami . - A może , Szefie odwołać to spotkanie.....? - dalsze słowa zamarły na wyschniętych z emocji ustach Bednarza, jego wzrok spotkał się ze wzrokiem, a raczej piorunami lecącymi z oczu Rolnika, który trzasnąwszy drzwiami wyszedł energicznie.....Puk, puk, puk, czy ktoś tam zasłabł? - TI usłyszał głos kogoś z zewnątrz, kto chciał się dostać do toalety...