Certyfikacja karpia - dlaczego warto

[Stawiarz]

Właśnie, jakie są za, a jakie przeciw certyfikacji karpia?

[Nero]

Nie chcę, żeby mi zaglądano w "garnki", a zdaje sie, że to niesie za sobą certyfikacja?

[Pangowiec]

http://www.intermarinegroup.com/pl/o-na ... t-naprawde

[Gość]

Wydaje mi się, że certyfikacja wiele nie zmieni. Oczywiście będzie trzeba spełnić jakieś wymogi w TRAKCIE kontroli i zapłacić około 10 tyś zł rocznie za otrzymanie certyfikatu. Po kontroli życie wraca do normy. Wiadomo, że parę rzeczy trzeba będzie zmienić w gospodarstwie i będą to zmiany trwałe ale jest ich nie wiele. Tak przynajmniej funkcjonuje GlobalGap i Tesco nature w produkcji owoców.

[Gość]

Wydaje mi się, że certyfikacja wiele nie zmieni. Oczywiście będzie trzeba spełnić jakieś wymogi w TRAKCIE kontroli i zapłacić około 10 tyś zł rocznie za otrzymanie certyfikatu. Po kontroli życie wraca do normy. Wiadomo, że parę rzeczy trzeba będzie zmienić w gospodarstwie i będą to zmiany trwałe ale jest ich nie wiele. Tak przynajmniej funkcjonuje GlobalGap i Tesco nature w produkcji owoców.

10 tyś zł to minimum to opłaty dla małych gospodarstw za certyfikat. Dodaj do tego koszty na księgową, która będzie musiała wypełnić masę formularzy, koszty corocznego audytu, monitorowania wody napływowej i odpływowej, sortowania śmieci, wymiany sprzętu w tym traktorów, które nie spełniają norm emisji spalin, a nawet wymiany żarówek na energooszczędne i wiele, wiele innych rzeczy. Jak to podsumujesz, to nie wiem czy małe gospodarstwo zmieści się w 30-40 tyś rocznie. Piszę tu o certyfikatach, które funkcjonują już na naszym rynku.

[Nero]

Czy myślicie, że cała nasza branża będzie się dalej trzymać tych samych rozwiązań, czy mali, czy duzi, czy mający duże wydajności, czy Ci z mniejszymi??? Ostatnia sprzedaż pokazała, że inicjatyw dla zaspokojenia niewielkiej grupy hodowców jest i będzie coraz więcej, bez oglądania się na wszystkich.

[Gość]

Czy myślicie, że cała nasza branża będzie się dalej trzymać tych samych rozwiązań, czy mali, czy duzi, czy mający duże wydajności, czy Ci z mniejszymi??? Ostatnia sprzedaż pokazała, że inicjatyw dla zaspokojenia niewielkiej grupy hodowców jest i będzie coraz więcej, bez oglądania się na wszystkich.

Ci którzy produkują dobrze i tanio, mający żyzne stawy w dobrej kulturze będą stawiać wyłącznie na hodowle. Hodowcy którzy mają problemy z wyhodowaniem taniej dobrej ryby będą szukać innych rozwiązań aby ograć tych lepszych. Wiedzą, że nie są w stanie z nimi konkurować, dlatego szukają pomocy u byłych kupców, liczą wyłącznie na dopłaty, chwytają się handlu, w tym importu itp. Teraz pewnie znajdzie się grupa, która będzie chciała ograć swoich lepszych, efektywniejszych kolegów tzw. wartością dodaną do swojej produkcji np. certyfikatami Globala.

[Stawiarz]

Na szkoleniu w 2011 roku koło Zatora, które organizował Pan Karp, występował Główny Lekarz Weterynarii, który bardzo namawiał do zrobienia certyfikatów z bezpieczeństwa żywności, a jednocześnie bardzo przestrzegał przed narzuceniem sobie pętli na szyję w postaci międzynarodowych certyfikatów. Namawiał do stworzenia własnego systemu.

[Gość]

Na szkoleniu w 2011 roku koło Zatora, które organizował Pan Karp, występował Główny Lekarz Weterynarii, który bardzo namawiał do zrobienia certyfikatów z bezpieczeństwa żywności, a jednocześnie bardzo przestrzegał przed narzuceniem sobie pętli na szyję w postaci międzynarodowych certyfikatów. Namawiał do stworzenia własnego systemu.

To jest właśnie kierunek w którym powinniśmy pójść. Czym bliżej będzie nam do własnych certyfikatów jakości, tym lobby międzynarodowych globalnych firm będzie coraz mocniej na nas naciskało.
Ciekawe czy znajdą nieodpowiedzialnych rybaków w naszym środowisku, którzy mamieni obietnicami korzyści z tego płynących pójdą ich drogą ?

[Gość]

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/w-miesie ... omosc.html

Jak myślicie. Ile i jakie certyfikaty jakości posiadają te firmy ?

[Obserwator]

Jeśli zadajesz pytanie, to wiesz zapewne. Odpowiedz, bo nie mam pojęcia co miałeś na mysli, czy żadnych, czy sto?

[Gość]

Jeśli zadajesz pytanie, to wiesz zapewne. Odpowiedz, bo nie mam pojęcia co miałeś na mysli, czy żadnych, czy sto?

Odpowiedź jest prosta. Certyfikacja to jedna wielka ściema służąca do wyciągnięcia od nas kasy przez międzynarodowe firmy, która konsumenta w niczym nie uchroni.

[Obserwator]

Masz sporo racji, ale spójrzmy na to np. od strony krajowych producentów trzody chlewnej. Zaczęło wpływać do Polski mięso z innych krajów, z certyfikatami, a jakże. Handel zacierał ręce, bo tańsze od polskiego, a producenci taniej wieprzowiny zacierali ręce, bo wyparali polskie mięso z polskiego rynku. Kiedyś to Polacy byli potegą, teraz wycofują się z własnego rynku. I czego to dowodzi, dyskutując z tym, że masz rację i jej jednocześnie nie masz? Na nasz rynek wejdą ryby z bardziej lub mniej udawanymi certyfikatami i zniszczą nasz rynek. Jest tylko jedna różnica, że łatwiej w chlewni zmienić produkcję, niż w stawie. No chyba, że zamierzamy zakończyć działalność, ale tego chyba nie zakładamy. Dlatego uważam, mimo wielu zastrzeżeń, że brak własnego certyfikatu nie tylko nie rozwiązuje naszych problemów, ale wpędzi nas w kłopoty wcześniej, niż nam się wydaje.

[mrówka]

zapytaj rybaków czy chcą się certyfikować? Czy widzą w tym przyszłość? Cy wierzą że ich dochody wzrosną dzięki certyfikacji?

[KiedysSceptyk]

Ja uczestniczyłem w kilku spotkaniach poświęconych certyfikacji i przyznam, że na pierwsze pojechałem zobaczyć czy ktoś przyjedzie i o co w tym chodzi. Było tam sporo ludzi, którzy tak samo jak ja podchodzili do tej sprawy. I nikt wtedy nie palił się do płacenia komukolwiek ani jednej złotówki. Teraz powoli zaczynam odróżniać, że certyfikacje, które chcą nam sprzedać zagraniczne koncerny są ani na naszą kieszeń, ani na nasze potrzeby. Jednak dzięki tym szkoleniom mam teraz dużo szerszy pogląd na rynek i jestem zadowolony, że byłem już na 3 szkoleniach. Wiem jedno, że jeśli powstanie sensowny krajowy system, za który będzie ktoś odpowiedzialny, gwarantował i nie będzie to wiązało się z dużymi pieniędzmi, to być może w to wejdę.