08.12.2013



"... za rok będę kupował od was karpia za 5 zł, a za dwa lata od syndyka wasze stawy."


Powyższy wpis ukazał się 3 grudnia br. na forum Pana Karpia. Prawdopodobnie jest to ironiczny wpis sfrustrowanego rybaka wcielającego się w rolę kupca, by dobitniej przedstawić problem. W ostatnich dniach, takich wpisów na forum pojawia się coraz więcej. Coraz więcej zdumienia, frustracji i bezsilności słychać w głosach rybaków.

Czy ta, drugi rok z rzędu, obniżka ceny karpia jest wynikiem normalnej, choć bolesnej dla hodowców, gry rynkowej, czy też wynikiem kiepskich umiejętności negocjacyjnych branży rybackiej w zderzeniu z sieciowymi profesjonalistami, którzy bezwzględnie wykorzystują brak konsolidacji rybackiego rynku podaży?

Frustracja rybaków wynika raczej z bezsilności wobec ekonomicznie niezrozumiałej obniżki cen karpia, na którą "pierwsi ochotnicy do odstrzału" zgodzili się jeszcze przed zakończeniem odłowów w obawie przed pozostaniem z rybą po 24. grudnia. Kupcy sieciowi doskonale orientują się, kogo wziąć na pierwszy ogień, a niestety wyciśnięte pierwsze niskie ceny rzutują na kolejne negocjacje. Ale można powiedzieć, że przecież jest wolny rynek i rybak godząc się na tak niskie ceny, wie co robi, a jak nie wie, to walec wolnego rynku za kilka lat wgniecie go w stawowe błoto, na jego miejsce przyjdą inni, często z innej branży, bardziej przedsiębiorczy, z kapitałem, którzy traktują stawy jako jeszcze jedno źródło dochodów. Zatrudnią ichtiologów lub innych fachowców i sprawnie poprowadzą stawowy, nie koniecznie hodowlany, biznes. Oni, może będą nimi nasze dzieci, umiejętnie znajdą się w tym hodowlano-przyrodniczo biznesowym tyglu i miejmy nadzieję, rozpracują go lepiej niż my.

Dzisiaj frustracja rybaków kierowana jest do branży, swojej branży. Za brak wspólnych działań w najważniejszych sprawach, za brak perspektywicznego myślenia, za pogrążanie polskiego karpiarstwa. Próba konsolidacji rynku zapoczątkowana w 2012 roku, zawisła w próżni i po roku doświadczeń, wymaga programu naprawczego w kierunku otwarcia się na szerszy rynek popytu jak i podaży. Nasz rybacki, często snobistyczny indywidualizm paraliżuje nasze możliwości, a twórcza, rynkowa, współpraca jest nam obca chociaż często nazywamy się rybacką bracia.

Przedsiębiorco, jeśli za dwa lata kupisz nasze stawy i zostaniesz rybakiem, a branża (wtedy również Twoja branża) nie przeprowadzi programu naprawczego, to tytułowy wpis zatoczy koło, a jego adresatem staniesz się Ty!

Redakcja PK


Zapraszamy do aktywnego uczestnictwa w dyskusji. Czekamy równieź na propozycje nowych tematów, które mogłyby być podjęte w naszych publikacjach. Zarówno komentarze, jak i propozycje tematów moźna przesyłać mailowo: redakcja@pankarp.pl









powrót