15.02.2015



2015 ROK - TRZY FILARY KARPIARZY


Często słyszymy: rok 2015 będzie rokiem przełomowym. Czy takie stwierdzenie jest uprawnione? Ileż to tych przełomowych "roków" w naszym życiu już było, w których wszelakie znaki na niebie i ziemi wskazywały... W jakiej skali będzie przełomowy, w mikro? -Tu odpowiedzmy sobie indywidualnie. A w skali makro? Jak bardzo makro i w jakiej przestrzeni, a co najważniejsze, czy będziemy mieli na tę przestrzeń jakikolwiek wpływ wynikający również z naszej determinacji? Ale przełomowy może znaczyć pełen odważnych wizji, nowych inicjatyw, ale może również niestety znaczyć kompletną stagnację i plajty Mnie interesuje rok 2015 z perspektywy rybaka stawowego, a dokładniej z perspektywy karpiarza. Skala mojego zainteresowania, zaczyna się na mikro, a kończy na makro. Mam świadomość, że karpiarstwo, jako wąska i specyficzna dziedzina gospodarki, wymaga mojej troski o moje gospodarstwo, ale również mojego zaangażowania na poziomie makro.

Przełomowość 2015 roku, jako oczekiwanie i konieczność, możemy oprzeć na trzech filarach:

RYNEK, ŚRODKI UNIJNE, ORGANIZACJA RYBAKÓW.

Rynek, z uwagi na spadające od trzech lat hurtowe ceny karpi, wymaga natychmiastowych działań. Indywidualnie, w zderzeniu z siłą sklepów sieciowych, gdzie te niskie ceny mają swój początek, stoimy na straconej pozycji. Biznesowa konsolidacja gospodarstw rybackich jest kierunkiem właściwym i albo potrafimy bez zbędnej zwłoki rozbudować ją do pozycji partnera, a nie petenta, albo walec wolnego rynku rozgniecie mniejszych rybaków, a mocniejsi, zwłaszcza ci którzy posiadają inne źródła dochodów, przetrwają w karpiarstwie jeszcze jakiś czas, by w końcu zrezygnować z tego ryzykownego biznesu. Rynek, to podaż i popyt. Podaż karpi powoli pnie się do góry i już dzisiaj powinniśmy przewidywać elastyczne mechanizmy samoograniczania produkcji i ograniczenia napływu obcego karpia lub zostawić ten problem wolnemu rynkowi. Jednak skutki tej ostatniej ścieżki będą dla wielu bardzo dotkliwe. Popyt, to nieustanne działania promocyjne, a ograniczone środki w nowej perspektywie dla potencjalnych Lokalnych Grup Rybackich, osłabi promocję karpi z tego kierunku. Praktycznie na placu boju pozostanie Towarzystwo Promocji Ryb - Pan Karp i sami rybacy, i oby wystarczyło im zapału, determinacji i pomysłów.

Środki unijne na lata 2014-2020, są drugim ważnym filarem karpiowej budowli. Stawy wymagają inwestycji modernizacyjnych, a obciążenia środowiskowe rekompensat. Młodzi rybacy oczekują - wzorem młodych rolników, na realne wsparcie. Jeżeli podział środków dla akwakultury nie odbiegnie zbytnio od przedstawianych przez ministerstwo rolnictwa projektów, rybacy stawowi powinni podobnie jak w latach 2007-2013 podreperować swoje gospodarstwa nie narażając się zbytnio na finansową zadyszkę. Niepokoić może jednak przeciągający się brak ostatecznych decyzji, co do podziału tych środków. Można odnieść wrażenie, że zapanował zastój na tym polu, a zegar tyka...

Organizacja rybaków. Dzisiaj karpiarstwo, to już nie tylko tradycyjna hodowla ryb. Uwarunkowania przyrodnicze, kulturowe, unijne, prawne, gospodarcze, polityczne… obejmują tak wielki obszar rybackiej działalności, że w pojedynkę możemy tylko bezradnie rozłożyć ręce. Nie mamy również windy, by skutecznie zastrajkować pod ziemią. Naszą windą powinny być nasze organizacje przedstawicielskie. Czy są? Czy ogarniają te obszary i skutecznie reprezentują nasze interesy? Czy możemy powiedzieć, że jeszcze są to nasze organizacje? A może już też bezradnie rozkładamy ręce, dziwiąc się czemu tych kilku prezesów nie potrafi usiąść razem przy jednym stole i uzgodnić wspólnego stanowiska w najistotniejszych dla nas kwestiach. Z coraz większą kontestacją przyglądamy się ich trwaniu od konferencji do konferencji, od zjazdu do zjazdu. Organizowanie szkoleń branżowych, na które rybacy nie maja już czasu jeździć, nie zastąpi zasadniczej powinności rybackich organizacji - profesjonalnej, wspólnej walki o interesy wszystkich rybaków. Jeżeli liderzy tych organizacji, skądinąd zasłużeni , nie potrafią podjąć wspólnych działań dla dobra branży, powinni zastanowić się, czy nie czas ustąpić miejsca. Karpiarstwo, to może mała płotka gospodarki, ale kulturowo i przyrodniczo stanowimy ważny kawałek Polski i nie powinniśmy tego cennego kapitału roztrwonić, a raczej z satysfakcją i przekonaniem, po kilku latach powiedzieć temu czy innemu ministrowi - frajerzy, to nie my! Inaczej zakrzykniemy kiedyś gorzko do siebie nawzajem - frajerzy, toniemy!



Redakcja PK


Zapraszamy do aktywnego uczestnictwa w dyskusji. Czekamy również na propozycje nowych tematów, które mogłyby być podjęte w naszych publikacjach. Zarówno komentarze, jak i propozycje tematów można przesyłać mailowo: redakcja@pankarp.pl









powrót