Myśmy się rozbroili


Mój kolega rybak, mieszkający w głębokich lasach , ma następującą spiskową teorie dziejów: Sieci wielko powierzchniowe, wiadomo czyje i wiadomo przeciw komu działające, zmonopolizowały sprzedaż żywych karpi świątecznych, likwidując tradycyjne kanały dystrybucji ( małe sklepy, place, targowiska…), poprzez zastosowanie tzw. promocji, czyli dumpingu. Gdy to już się im udało, likwidują sprzedaż u siebie, zostawiając polskich rybaków z karpiami, a polskich klientów bez świątecznej ryby, wywołując w nich ( nie w karpiach) wściekłość i to akurat na najbardziej pokojowe święta.

Tyle spiskowej teorii. A fakty są następujące. Na Święta Bożego Narodzenia ok. 9 tys. ton karpi sprzedawanych jest w formie żywej i przetworzonej w sieciach i dyskontach. 12 tys. ton sprzedawanych jest w formie żywej, innymi ( tradycyjnymi) kanałami. Kilka lat temu, sprzedaż sieciowa żywych karpi przekraczała 10 tys. ton. ( przewyższając sprzedaż tradycyjną). W ostatnich latach zauważa się wycofywanie sieci ze sprzedaży żywych karpi. Co to oznacza dla hodowców wigilijnej ryby w sytuacji „rozbrojenia się” z tradycyjnych kanałów dystrybucji? Może to oznaczać niesprzedanie części produkcji. Co to oznacza dla klientów? Może to oznaczać spędzenie Wigilii bez ulubionej potrawy z karpia. Jedno złe, drugie jeszcze gorsze z wszystkimi konsekwencjami znanymi już w przeszłości. To wszystko powoduje, że hodowcy karpi coraz częściej dają sobie wmówić zmierzch sprzedaży żywych karpi i że jedyną drogą wyjścia jest przetwórstwo. Ja słyszę to już kilkanaście lat i co ? I nic. Tradycyjna sprzedaż żywych karpi, pomimo ideologicznych protestów trzyma się nieźle, a karp przetworzony nie podbił w cuglach wigilijnego rynku, chociaż przy skróceniu łańcucha dostaw jest jedną z ważnych alternatyw rynkowych.

Jaka jest przyszłość w takim razie? Jestem orędownikiem zachowania tradycyjnej sprzedaży żywych karpi, co jest najlepszą gwarancją świeżości i jakości mięsa ryb. Oczywiście musi się to odbywać przy spełnieniu wymogów dobrostanu ryb. Rybacy powinni jak najszybciej odbudować i wesprzeć, gdzie i jak tylko można, tradycyjne kanały dystrybucji. Żeby to zrobić, trzeba jednak ponieść zdecydowanie więcej wysiłku i kosztów, niż to się działo w ostatnich latach, kiedy większość z nas spoczęła na laurach. Sprzedających karpie należy „uzbroić” w certyfikaty jakości i broszurę zawierającą zasady sprzedaży, podstawy prawne, wytyczne Głównego Lekarza Weterynarii, by nikt nie zarzucił im niezgodnej z prawem sprzedaży żywych ryb. LGR Świętokrzyski Karp i TPR Pan Karp taką broszurę ( ABC sprzedaży karpi) przygotowują i przekażą wszystkim zainteresowanym podczas Debaty Karpiowej w Rytwianach w dniu 23 listopada br.

Ważne też, żeby urzędnicy wspierali naszą karpiową gospodarkę rozsądnymi decyzjami dlatego, że karp w Polsce nadal jest ważną potrawą wigilijną, a gospodarka karpiowa ważną dziedziną akwakultury zachowującą różnorodność rodzimej przyrody.










powrót