Karp w rzeżusze?


Wielkanoc za pasem. Moja żona- Mistrzyni Domu, już od kilku dni szykuje wielkanocne smakołyki. Reszta domowników stroi dom zajączkami, pisklaczkami, baziami, bukszpanami i wszystkim co zielone i żółte. Także zieloną rzeżuchą. W Polsce już od XVII wieku wielkanocnego baranka stawia się na rzeżusze. Symbolizuje ona wiosenną zieleń i odrodzenie się przyrody po zimie. Piękny zwyczaj.
A co z karpiem ? Będzie, bardzo dyskretnie, wędzony. Tym razem to nie on jest królem stołu. Musi poczekać dziewięć miesięcy. Dzisiaj będą królować: biały barszcz ze święconką, pasztety, sałatki, mazurki, keksy, lukrowane babki i cała reszta pyszności.

Czy naszemu karpiowi będzie przykro? Pewnie tak, ale jak to w życiu. Raz się jest na świeczniku, innym razem trzeba stanąć w drugim szeregu.

Wszystko na tym świecie ma swoje miejsce. Jajko na Wielkanoc, a karp na Wigilię i nie próbujmy zakłócać tego porządku. Już raz w grudniu łosoś próbował i ze wstydem musiał się wycofać. Tradycja to rzecz święta, również gdy dotyczy potraw na szczególną okazję. Przecież biały barszcz na Wielkanoc jest najlepszy, tak jak karp na Wigilię. Wiadomo.

Więc nie będzie w moim Domu na Wielkanoc karpia w rzeżusze. Będą życzenia płynące do wszystkich, byśmy chcieli i potrafili wydźwigać się ze zwątpienia i bezradności. Byśmy zaufali Zmartwychwstaniu nawet wtedy gdy opadną nam ręce, zwłaszcza wtedy. Spokojnego Alleluja.

W.Sz.










powrót